Większość glajtów leży w szafie. Napracowały się troszeczkę w sezonie i zapadają w sen zimowy. Może nie wszystkie jeszcze, bo czasem można powisieć na żaglu, albo skoczyć gdzieś do Bassano lub w Dolomity. I nikogo te glajty w szafie nie dziwią. Wszyscy wiedzą, że latanie przelotowe na naszych równinach powróci wraz w wiosną 2010 roku...
I w takich okolicznościach przyrody otrzymuję informację o sukcesie Janusza! To jego druga dwusetka. To niesamowite. Nierzeczywiste. Wstydźcie się niedowiarki, mimo że to połowa września można polecieć daleko. To chyba rekord babiego lata :-) Gratulacje!
Noszenia nie są mocne, podstawa niewysoka. Ale niech to nikogo nie zmyli. Takie właśnie warunki owocują wysoką średnią i szybkim lotem. Noszenia są częściej, przechodzą jedno w drugie. Nie traci się czasu na niepotrzebną wysokość (bo trzeba by się wkręcać w chmury) ten warun ma jedną wadę - nie wybacza błędów. Można zrobić jeden, a rozmyśla się o nim już na ziemi...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz